Gdzie jest Emanuela Orlandi, obywatelka watykańska,
która zaginęła w Rzymie 22 czerwca 1983 r., w wieku 15 lat? Jej
zniknięcie to jedna z największych tajemnic ubiegłego wieku, w którą są
zamieszani: Watykan, Banda z Magliany, wywiady różnych krajów i tureccy
terroryści z Szarych Wilków. Rodzina nadal szuka zaginionej i nie
poddaje się. Po raz pierwszy jednak prosi publicznie, by Watykan
przerwał zmowę milczenia. „Jeżeli po 28 latach nie można jeszcze ujawnić
tajemnicy zniknięcia Emanueli Orlandi, oznacza to, że prawda
przeszkadza komuś wewnątrz lub na zewnątrz Watykanu”, mówił brat
zaginionej, Pietro Orlandi, podczas protestu na placu św. Piotra 18
grudnia 2011 r. Po raz pierwszy rodzina zaginionej prosi publicznie, by Watykan przerwał zmowę milczenia
Watykan wciąż milczy
„Wasza
Świątobliwość, zwracam się do Was ze względu na Waszą podwójną rolę
głowy Państwa Watykańskiego i przedstawiciela Chrystusa na Ziemi, aby
prosić, byście uczynili wszystko, co jest w ludzkiej mocy, by ustalić
prawdę o losie mojej siostry Emanueli Orlandi, która zaginęła w Rzymie
22 czerwca 1983 r. Uprowadzenie młodej dziewczyny to najpoważniejsze
przestępstwo, które obraża wartości religijne i społeczeństwo
obywatelskie: Emanueli wyrządzono największą niesprawiedliwość,
pozbawiono ją możliwości wyboru własnej drogi życia. Ufam, że
rozpoczniecie usilne i stanowcze działania, by po 28 latach organy
(zewnętrzne i wewnętrzne Państwa Watykańskiego) odpowiedzialne za
ustalenie prawdy podjęły wszelkie kroki i decyzje przydatne do
wyjaśnienia sprawy. Tak chrześcijański gest przydałby tylko światła
Waszemu pontyfikatowi, uwalniając rodzinę Emanueli i wielu, którzy ją
kochali, od wyczekiwania w nieskończoność, które jest dla nas
potępieniem”.
Pod tym apelem Pietra Orlandiego do papieża Benedykta
XVI podpisało się w internecie ponad 40 tys. osób. Przed świętami brat
zaginionej i kilkaset innych osób protestowało na placu św. Piotra
przeciwko niemal 30-letniemu milczeniu Watykanu.
Przestępca spoczywa w kościele
2
lutego 1990 r. został zabity Enrico De Pedis, znany jako Renatino, boss
rzymskiej Bandy z Magliany. Stało się to na ruchliwej ulicy, blisko
Campo de’ Fiori. Policja mówiła o wewnętrznych porachunkach bandy.
Po
32 dniach od śmierci trumnę bandyty przeniesiono z cmentarza Verano do
krypty w bazylice Sant’Apollinare. Cztery dni później kard. Ugo Poletti,
ówczesny wikariusz diecezji rzymskiej oraz przewodniczący Konferencji
Episkopatu Włoch, wydał zezwolenie i De Pedisa pochowano w kościelnej
krypcie.
W 1997 r. włoska dziennikarka Antonella Stocco opublikowała w
dzienniku „Il Messaggero” pierwszy artykuł na temat pochówku bossa.
Tekst wzbudził żywą polemikę, a nawet dyskusję w parlamencie. Sędzia
Andrea De Gasperis rozpoczął dochodzenie w tej sprawie, ale na wiele lat
zapadło milczenie.
Dopiero w lipcu 2005 r., podczas programu
telewizyjnego „Chi l’ha visto?” (odpowiednik „Ktokolwiek widział,
ktokolwiek wie...”), poświęconego zaginięciu Emanueli Orlandi, ktoś
zadzwonił anonimowo i powiedział: „Aby rozwiązać sprawę, zobaczcie, kto
jest pochowany w krypcie bazyliki Sant’Apollinare i jaką przysługę
Renatino wyświadczył kard. Polettiemu“.
Dziennikarka Raffaella
Notariale odnalazła fotografie grobu Enrica De Pedisa oraz dokumenty
dotyczące tego dziwnego pochówku. Grobowiec z marmuru wcale nie wyglądał
na skromny, jak sugeruje aktualny rektor bazyliki (dziś należącej do
Opus Dei), ks. Pedro Huidobro. Kiedy go budowano, kosztował 37 mln
lirów, niemało jak na owe czasy. Mimo protestów Renatino nadal spoczywa w
bazylice, choć 4 lipca 2010 r. wikariat rzymski oficjalnie zezwolił na
inspekcję grobowca, ekshumację zwłok i przeniesienie ich w inne miejsce.
Dlaczego zniknęła?
Emanuela
Orlandi zaginęła 22 czerwca 1983 r. Miała wtedy 15 lat. Ostatni raz
widziano ją właśnie na placu Sant’Apollinare, gdzie chodziła do szkoły
muzycznej, gdy wsiadała do bmw kierowanego przez nieznajomego.
Dziewczyna była córką funkcjonariusza Prefektury Domu Papieskiego, a
więc obywatelką Watykanu. Na początku policja była przekonana, że
nieletnia uciekła z domu, więc nie przykładano się do poszukiwań.
Przyjaciółka i siostra wiedziały jednak, że dzień wcześniej zaczepił ją
mężczyzna, proponując pracę przy sprzedaży kosmetyków Avon i oferując
olbrzymie pieniądze. Tuż przed zniknięciem Emanuela telefonicznie
radziła się siostry w tej sprawie. Wtedy ostatni raz rozmawiała z
rodziną.
Potem do domu Orlandich dzwoniło dwóch młodych mężczyzn,
sygnalizując, że widzieli dziewczynę z fletem i w okularach, która
mówiła, że nazywa się Barbara, i sprzedawała kosmetyki. Z tymi
informacjami, mającymi uwiarygodnić hipotezę, że Emanuela uciekła – jak
się podejrzewa po latach – dzwonili ludzie De Pedisa. Naoczny świadek,
strażnik miejski, zeznał, że widział, jak zaginiona wsiadała do ciemnego
bmw w pobliżu senatu. Według strażnika kierowca przypominał Enrica De
Pedisa, policja jednak nigdy nie podjęła tego śladu, gdyż Renatina
uznawano wtedy za ukrywającego się zbiega.
Pierwszą osobą, która
powiedziała głośno o porwaniu Emanueli Orlandi, był Karol Wojtyła. 3
lipca 1983 r., podczas modlitwy Anioł Pański, Jan Paweł II zwrócił się z
apelem do porywaczy obywatelki watykańskiej. Dziś wiele osób zadaje
sobie pytanie, skąd papież miał pewność, że nastolatkę uprowadzono,
skoro policja uważała wówczas, że dziewczyna uciekła z domu.
Wymiana za Alego Agcę
Pierwsza
hipoteza łączyła porwanie z zamachem na Jana Pawła II. W Watykanie
odnotowano 16 telefonów od mężczyzny z charakterystycznym akcentem
anglosaskim. Dzwoniącemu nadano pseudonim „Amerykanin“. Mężczyzna znał
dobrze środowisko kościelne i wydawało się, że mówił lepiej po łacinie
niż po włosku. Domagał się wymiany Emanueli za Mehmeta Alego Agcę i
twierdził, że dziewczyna jest w rękach Szarych Wilków.
W komunikacie
wydanym 20 listopada 1984 r. Szare Wilki oświadczyły, że przetrzymują
dwie dziewczyny – Emanuelę Orlandi i Mirellę Gregori (która zniknęła
miesiąc wcześniej, 7 maja 1983 r., i nigdy jej nie odnaleziono).
Tożsamości „Amerykanina” nigdy nie ustalono. Jak podają niektóre włoskie
źródła, domniemany portret sporządzony po analizie nagranych rozmów
wskazywałby na abp. Paula Marcinkusa, ówczesnego szefa banku
watykańskiego IOR. Informacja ta była objęta tajemnicą do 1995 r.
Jak
jednak w 2008 r. ujawnił Günter Bohnsack, dawny współpracownik
wschodnioniemieckiego wywiadu HVA, Stasi, przy współpracy KGB,
wykorzystała porwanie Orlandi do odwrócenia uwagi od tzw. śladu
bułgarskiego. Komunikaty Szarych Wilków, że dwie dziewczyny są w ich
rękach, spreparowały i podrzuciły wywiady komunistyczne.
Włoski
sędzia śledczy Rosario Priore, który przez lata zajmował się
dochodzeniem w sprawie zamachu na Jana Pawła II, napisał w wyroku:
„Deklaracje Orala Celika (członka Szarych Wilków i drugiego zamachowca
na papieża – przyp. aut.) oraz dochodzenie dotyczące pewnej fotografii
Agcy pokazały, że istnieje inny ślad (w sprawie porwania Orlandi –
przyp.aut), tzw. ślad wewnętrzny, prowadzący do Watykanu. Ślad, który
wiąże się z innymi dochodzeniami, takimi jak pranie brudnych pieniędzy
przez IOR, ślad, który trudno zbadać i który pomimo zaangażowania
śledczych nie przyniósł nigdy zadowalających rezultatów“.
Chodzi o zdjęcie Agcy zrobione przypadkowo przez Daniele Petrocellego
10
maja 1981 r., trzy dni przed zamachem, w parafii św. Tomasza z Akwinu,
podczas wizyty duszpasterskiej papieża. Terrorysta znajdował się w
sektorze, do którego można było wejść tylko dzięki zaproszeniom
wydawanym przez Prefekturę Domu Papieskiego, gdzie pracował Ercole
Orlandi, ojciec Emanueli. Tajemnicy fotografii nigdy nie wyjaśniono.
Kochanka De Pedisa zeznaje
Druga
hipoteza wiąże porwanie Emanueli z De Pedisem. Dopiero w 2007 r. jeden z
członków rzymskiej mafii, Antonio Mancini, współpracujący jako świadek
koronny, ujawnił, że „mówiło się, że ktoś od nas porwał Orlandi“.
W
2006 r. Raffaella Notariale przeprowadziła wywiad z Sabriną Minardi,
kochanką De Pedisa w latach 1982-1984, która powiedziała wtedy po raz
pierwszy, że „to sprawa Renatina”.
23 czerwca 2008 r. Minardi,
zeznając przed włoską prokuraturą, potwierdziła, że Emanuelę Orlandi
porwał osobiście Enrico De Pedis na polecenie abp. Paula Marcinkusa.
Dziewczynę zabito, a jej ciało zawinięte w plastikowy worek wrzucono do
betoniarki w Torvaianice. Przy tej okazji De Pedis miał również pozbyć
się zwłok 11-letniego syna rywala z bandy. Dziecko zniknęło jednak
dopiero w 1993 r. – trzy lata po śmieci Renatina i 10 lat po porwaniu
Orlandi. Dlatego zeznania kochanki De Pedisa uznano za nie do końca
wiarygodne. Kobieta była też narkomanką, więc miała luki w pamięci.
Minardi
opowiedziała jednak o spotkaniu porywaczy na wzgórzu Gianicolo, gdzie
przywieziono otumanioną narkotykami Emanuelę, i o tym, że zawieziono ją
na stację benzynową Watykanu. Tam w mercedesie z rejestracją watykańską
czekał mężczyzna wyglądający na dygnitarza kościelnego, który zabrał
porwaną.
Sabrina Minardi zeznała również, że Emanuela była
przetrzymywana w piwnicy mieszkania jej przyjaciółki, Danieli Mobili, na
ul. Antonia Pignatellego 13, i zajmowała się nią służąca zwana Tereską.
Policja przeszukała piwnicę w czerwcu 2008 r. i znalazła schowek.
Tereska była bliską przyjaciółką Danila Abbruciatiego, członka Bandy z
Magliany, zabitego podczas zamachu na Roberta Rosonego, wiceprezesa
Banku Ambrosiano, kierowanego przez Roberta Calviego.
Zeznania te
naprowadziły policję na pewne ślady. W sierpniu 2008 r. odnaleziono bmw,
które miało być wykorzystane do przewozu Emanueli Orlandi. Samochód od
12 lat stał w garażu Villi Borghese i nikt nigdy się nim nie
zainteresował. Jego pierwszym właścicielem był Flavio Carboni (włoski
aferzysta, oskarżony o zabójstwo Roberta Calviego). Później samochód
przeszedł w ręce członka Bandy z Magliany.
Przełom i zastój
10
marca 2010 r. prokuratura włoska ujawniła, że jest nowy podejrzany –
Sergio Virtù, którego Minardi wskazała jako zaufanego kierowcę Renatina,
odsiadujący karę za oszustwo. Mężczyzna zaprzeczał, jakoby znał De
Pedisa, jednak jego była konkubina przyznała się do drobnego udziału w
porwaniu Orlandi.
Wcześniej, 2 lutego 2010 r., Ali Agca, podczas
prywatnego spotkania w Stambule (po wyjściu z więzienia 18 stycznia 2010
r.), zapewniał brata Emanueli, że kobieta żyje i jest przetrzymywana w
Szwajcarii lub we Francji. Agca obiecał dostarczyć dokumenty, które
zmuszą Szare Wilki do jej uwolnienia jeszcze w 2010 r. Informacje
nagrane na dyktafon pozostały tajemnicą – Pietro Orlandi ujawnił je
podczas programu telewizyjnego „Chi l’ha visto?”, w czerwcu 2011 r. Agca
twierdził: „Emanuela została porwana przez rząd watykański, aby uzyskać
w ten sposób moje zwolnienie”, a porwanie odbyło się przy współpracy
CIA i wywiadu włoskiego SISMI, polecenie wydał zaś pewien kardynał. Brat
zaginionej spotkał się z kardynałem wskazanym przez zamachowca. Ten
obiecał pomoc, ale wyparł się, jakoby był zleceniodawcą uprowadzenia.
Wydawało się, że dochodzenie ruszy wreszcie z miejsca – niestety tak się nie stało.
Telefon „Samotnego Wilka”
16
czerwca 2011 r., podczas programu telewizyjnego na żywo w RomaUno, w
którym Pietro Orlandi mówił o swojej książce „Moja siostra Emanuela”,
zadzwonił człowiek podający się za agenta wywiadu wojskowego SISMI w
stanie spoczynku o pseudonimie „Samotny Wilk”. Mężczyzna powiedział, że
Emanuela żyje i jest przetrzymywana w klinice psychiatrycznej Queen
Elizabeth w Wielkiej Brytanii. „Samotny Wilk” oskarżył o porwanie
dziewczyny różne zachodnie wywiady, a jako powód podał fakt, że jej
ojciec, Ercole Orlandi, znał niewygodne dla Watykanu informacje o
transakcjach finansowych. Agent samooskarżył się o nadzorowanie na
pewnym etapie transportu Emanueli za granicę.
Po weryfikacji faktów
okazało się, że szpitale psychiatryczne w Wielkiej Brytanii są zamknięte
od lat, a jedyny, Queen Margaret Institute, znajduje się w Szkocji.
Brat Emanueli poleciał tam z ekipą telewizyjną w czerwcu 2011 r. Nie
pierwszy raz rodzina Orlandich szukała Emanueli poza Włochami – znowu
bezskutecznie.
24 lipca 2011 r. współpracujący z organami ścigania
były przestępca Antonio Mancini powiedział w wywiadzie dla „La Stampy”,
że Emanuelę Orlandi porwał i zamordował De Pedis, a powodem uprowadzenia
były pieniądze, które Banda z Magliany zainwestowała w watykańskim
banku IOR poprzez Bank Ambrosiano Roberta Calviego i których nigdy nie
otrzymała z powrotem. Deklaracja ta potwierdzała hipotezy sędziego
śledczego Rosaria Priorego. Mancini powiedział także, że De Pedis
zobowiązał się do zaprzestania akcji odwetowych w stosunku do Watykanu w
zamian za pochówek w bazylice Sant’Apollinare.
Co naprawdę się stało?
Czy
protest i apel Pietra Orlandiego do Benedykta XVI pomogą wyjaśnić
tajemnicę? Trudno na to liczyć po 28 latach. Gdyby Emanuela jeszcze
żyła, 14 stycznia 2012 r. skończyłaby 44 lata.
Istnieje jeszcze
trzecia hipoteza przedstawiona przez dziennikarza Pina Nicotriego.
Nieletnia Emanuela Orlandi została zabita w dniu zniknięcia, podczas
spotkania z dygnitarzem kościelnym w Watykanie. Miało ono oczywiście cel
seksualny, więc skandal zatuszowano, ciało zniknęło, a uwagę mediów i
opinii publicznej skierowano na inne tory. Po tym wszystkim, czego się
dowiedzieliśmy w związku ze skandalem pedofilii kościelnej, ta hipoteza
może nie jest bezpodstawna...
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/tajemnica-znikniecia-emanueli-orlandi
dla Tygodnika Przegląd